Przed naszym uniwersytetem stał tylko jeden punkt ksero. Jak łatwo się domyślić, nie narzekał on na niskie obroty. Wszyscy korzystali z usług tego lokalu. Studenci, rzecz jasna, kopiowali sterty kserówek i materiałów do nauki, wykładowcy przygotowywali kopie arkuszy z ćwiczeniami.
Dlaczego tak wszyscy lubili ten punkt?
Ponadto można było tam kupić także przeróżne materiały biurowe: teczki, długopisy, zeszyty, notesy, spinacze, zszywki, nawet naklejki (bardzo przydatne dla tych, którzy udzielali korepetycji dzieciom – naklejki to doskonały sposób na zmotywowanie ich do pracy). Ponadto tamtejsza obsługa, a mianowicie jedna starsza pani o imieniu Lidia, nie ma sobie równych – dzięki jej uczynności, poczuciu humoru i dobremu słowu dla każdego wszyscy wychodzą z jej sklepu z uśmiechem. Jej punkt ksero stał się stałym elementem uniwersyteckiego pejzażu. Z tego powodu wszyscy z zaskoczeniem przyjęli informację o tym, że władze naszej uczelni podjęły decyzję o wybudowaniu nowego lokalu tego typu tuż obok sklepiku pani Lidii. Zarówno studenci, jak i wykładowcy, nie byli w stanie pojąć pobudek, którymi kierowało się szefostwo. Wszyscy jednak byli zgodni co do tego, że próba stworzenia konkurencji spali na panewce. Cóż oni mogą zaproponować? Ksero to ksero, nic nowatorskiego nie da się wymyślić. Taniej raczej nie będzie – pani Lidia liczy sobie siedem gorszy za stronę A4. A nikt nie zastąpi pani Lidii. Nie ma mowy. Wszyscy podchodzili do konceptu otworzenia nowego punktu ksero ze sporą dozą pobłażania, ale jednak i z lekką nutą ciekawości. Przecież wszyscy znają status pani Lidii i jej lokalu. Korzystanie z jej usług to tradycja uczelni. Czyżby to sama uczelnia podnosiła rękę na tradycję? No chyba nie w Polsce. Rozpoczęła się budowa molocha. Po kilku tygodniach obok drewnianej chatki pani Lidii zaczął rosnąć gmach równie duży, co brzydki. Miał mieć chyba ze dwa piętra, tak przynajmniej prorokował mój przyjaciel Grzesio. Miał rację. Wkrótce wszystkie ściany siedziby naszego wydziału zostały oblepione plakatami informującymi o usługach, które miały być świadczone w nowym centrum: druk laserowy, druk cyfrowy, druk wielkoformatowy, druk materiałów takich jak plakaty, wizytówki, naklejki, ulotki, i „inne”. W istocie, miał mieć dwa piętra.
Życie nauczyło nas, że piękne plany często mijają się z rzeczywistością, dlatego postanowiliśmy spokojnie czekać na dalszy rozwój wypadków.